"Odważona - Dziewczyna minus 70 kg" D. Awolusi - o odkrywaniu kobiecości wraz z ubytkiem kilogramów.

źródło: http://pascal.pl/
Autor: Danuta Awolusi
Tytuł: "Odważona - Dziewczyna minus 70 kg"
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 334

Na książkę Danuty Awolusi o jej zmaganiach z kilogramami natknęłam się tak naprawdę przez przypadek. Któregoś dnia w rozmowie z koleżanką Kasią, dowiedziałam się, że aktualnie czyta książkę "Odważona". Co więcej, jako, że Kasia pasjonuje się fotografią, okazało się, że część zdjęć w książce jest właśnie jej autorstwa. Opowiedziała mi pokrótce również, o tym jak poznała autorkę "Odważonej".



Zainteresowała mnie bardzo ta historia, dlatego też stwierdziłam, że warto było by po nią sięgnąć w przyszłości. Kilkanaście dni później, na jednej z aukcji charytatywnych natknęłam się na licytację owej książki. Tym sposobem weszłam w jej posiadanie. I to na dodatek dedykacją (tyle szczęścia hihihi).


Tego typu literatura w mojej biblioteczce należy do rzadkości. Zazwyczaj sięgam po kryminały, sensacje. Dlatego też "Odważoną" miałam czytać jako przerywnik, odskocznie od mocniejszej książki. Przeczytałam ją w kilka godzin...jednym tchem :)

Na pierwszy rzut oka pomyśleć można, że to kolejny poradnik o tym co zrobić, by zrzucić zbędne kilogramy. Ale tak naprawdę to historia kobiety, która dzięki swojej silnej woli walki schudła ponad 70 kg (Jej waga wyjściowa wynosiła 140 kg). Wydaje się niemożliwe, a jednak.

To opowieść o odkrywaniu w sobie kobiecości, wychodzeniu z cienia. Książka Danuty Awolusi pokazuje nam, jak trudnym tematem jest walka z nadwagą. Osoby z otyłością niejednokrotnie są obiektem kpin otoczenia. Tym samym kompleksy, które i tak są duże, dorastają do rangi ogromnych. Jeżeli nigdy nie walczyłeś ze zbędnymi kilogramami, nie jesteś w stanie stwierdzić, ile w to trzeba włożyć samozaparcia, zaangażowania i silnej woli.

Danuta Awolusi opowiada nam o tym jak dążyła do celu mimo, że na początku efektów widać nie było. Nie przeszła na dietę cud. Zmieniła sposób odżywiania na zdrowszy i dorzuciła do tego sport. Ot recepta na zbędne kilogramy. Ale droga nie była łatwa. Każdorazowe opuszczenie treningów, sprawiało, że autorka miała moralnego kaca. Jestem w stanie to zrozumieć. Co prawda ja nie walczyłam z otyłością, aczkolwiek miałam nadwagę.

źródło: z Archiwum X
Tak jak u autorki, i w mojej głowie zapaliło się w pewnym momencie czerwone światło. W momencie gdy na wadze zobaczyłam 74 kg, przy wzroście 164 cm, stwierdziłam, że czas coś z tym zrobić. Postawiłam na siłownię. Okazało się, że prowadzony jest tam nabór na zajęcia początkujące z boksu. 

Jako nastolatka chciałam trenować boks, ale było mi nie po drodze. Już jako "30-ka" postanowiłam spróbować swoich sił w tej dyscyplinie. Dla samej siebie. To sport, który pomaga pozbyć się stresu, napięcia po całym dniu pracy. Polecam każdemu. Zawodowcem nie będę, ale i tak jest fajnie :) Trenuję ponad pół roku, waga stanęła na 68 kg i tak już zostało. Nie jest źle. 

Powyżej moje zdjęcie z sierpnia 2016 i dla porównania z kwietnia tego roku.


fot. w książce autorstwa K. Kosakowskiej
A dlaczego warto przeczytać tę książkę? Odpowiedź jest prosta. Ponieważ jest swoistym rodzajem motywacji, udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Czyta się ją naprawdę dobrze. Okraszona jest dodatkowo ciekawymi przepisami (które zamierzam wykorzystać). Czcionka, którą jest napisana jest przyjemna dla oka. Świetne zdjęcia Kasi Kosakowskiej (ma do tego rękę) pokazują autorkę, która wręcz kipi kobiecością. Trudno uwierzyć, że to ta sama kobieta, o której czytamy w trakcie. Polecam.

Kasia





Komentarze

Prześlij komentarz