Autor: Przemysław Piotrowski
Tytuł: "Sfora" (tom II cyklu z Igorem Brudnym)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 536
Ostatnimi czasy w książkowym półświatku dosyć głośno o Przemysławie Piotrowskim. Książka rozpoczynająca cykl z Igorem Brudnym, zatytułowana "Piętno" z wielkim impetem wtargnęła do wielu czytelniczych domów i skradła czarne jak smoła serca fanów mrocznych kryminałów. Niedawno natomiast swoją premierę miała kolejna część przygód komisarza Brudnego, pt. "Sfora". Przyznam szczerze, że mnie akurat do lektury książek Piotrowskiego namawiać nie trzeba, gdyż cztery lata temu miałam przyjemność zapoznać się z jego piórem. Od tamtej pory bacznie obserwuję poczynania autora w literackim świecie, dlatego i tym razem z ogromną ciekawością zabrałam się za lekturę książki.
Akcja powieści toczy się w Zielonej Górze. W jednym z tamtejszych lasów odnaleziona zostaje ręka. Wszystkie ślady wskazują na to, że została ona odgryziona. Teoretycznie nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden mały szkopuł. Ślady zębów nie przypominają tych, które należą do dzikiej zwierzyny. Policyjni technicy wyraźnie twierdzą, że należą one do człowieka... Inspektor Czarnecki postanawia powołać zespół śledczych, który najlepiej może poradzić sobie ze sprawą. Do pomocy zaprasza również dwójkę warszawskich policjantów - komisarza Igora Brudnego i jego partnerkę Julię Zawadzką. Ekipa od razu postanawia działać. Niestety z każdym kolejnym dniem śledztwo komplikuje się coraz bardziej, a świadkowie twierdzą, że widzieli wilkołaka...
Kiedy sięgałam po lekturę "Sfory" zastanawiałam się czy będzie ona tak dobra jak jej poprzedniczka. Nie miałam złudzeń co do tego, że mi się spodoba, bo bardzo lubię styl autora, to sposób w jaki przedstawia wymyślone przez siebie historie oraz to jak kreuje bohaterów. W mojej głowie kołatały się jednak myśli czym tym razem zaskoczy nas Piotrowski. I jak się okazuje zafundował nam kawał mocnego kryminału z elementami horroru. Autor postanowił nawiązać do tematu sióstr Hermionek, czyli ponownie zabrać nas w mroczną przeszłość Brudnego. Żeby było ciekawiej, całą historię okrasił motywami kanibalistycznymi, momentami nieco nierealnymi (temat wilkołaków i agresywnych sfór wilków) oraz wszechogarniającym uczuciem grozy. Nie ma tu miejsca na dłużyzny czy zbędne opisy. Wszystko jest przemyślane i dopięte na ostatni guzik.
Zakończenie osobiście skłoniło mnie do małej refleksji nad tym, że niekiedy ludzkie zachowania są zwyczajnie sumą składową różnych czynników, przede wszystkim skutkiem napotkania w swoim życiu na niewłaściwe osoby.
Z czystym sumieniem polecam.
Akcja powieści toczy się w Zielonej Górze. W jednym z tamtejszych lasów odnaleziona zostaje ręka. Wszystkie ślady wskazują na to, że została ona odgryziona. Teoretycznie nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden mały szkopuł. Ślady zębów nie przypominają tych, które należą do dzikiej zwierzyny. Policyjni technicy wyraźnie twierdzą, że należą one do człowieka... Inspektor Czarnecki postanawia powołać zespół śledczych, który najlepiej może poradzić sobie ze sprawą. Do pomocy zaprasza również dwójkę warszawskich policjantów - komisarza Igora Brudnego i jego partnerkę Julię Zawadzką. Ekipa od razu postanawia działać. Niestety z każdym kolejnym dniem śledztwo komplikuje się coraz bardziej, a świadkowie twierdzą, że widzieli wilkołaka...
Kiedy sięgałam po lekturę "Sfory" zastanawiałam się czy będzie ona tak dobra jak jej poprzedniczka. Nie miałam złudzeń co do tego, że mi się spodoba, bo bardzo lubię styl autora, to sposób w jaki przedstawia wymyślone przez siebie historie oraz to jak kreuje bohaterów. W mojej głowie kołatały się jednak myśli czym tym razem zaskoczy nas Piotrowski. I jak się okazuje zafundował nam kawał mocnego kryminału z elementami horroru. Autor postanowił nawiązać do tematu sióstr Hermionek, czyli ponownie zabrać nas w mroczną przeszłość Brudnego. Żeby było ciekawiej, całą historię okrasił motywami kanibalistycznymi, momentami nieco nierealnymi (temat wilkołaków i agresywnych sfór wilków) oraz wszechogarniającym uczuciem grozy. Nie ma tu miejsca na dłużyzny czy zbędne opisy. Wszystko jest przemyślane i dopięte na ostatni guzik.
Zakończenie osobiście skłoniło mnie do małej refleksji nad tym, że niekiedy ludzkie zachowania są zwyczajnie sumą składową różnych czynników, przede wszystkim skutkiem napotkania w swoim życiu na niewłaściwe osoby.
Z czystym sumieniem polecam.
Mi "Sfora" również się podobała. A duet Zawadzka i Brudny bardzo polubiłam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autora, ale brzmi interesująco.
OdpowiedzUsuń