"Paradoks kłamcy" - Michał Kuzborski

Autor: Michał Kuzborski
Tytuł: "Paradoks kłamcy"
Wydawnictwo: Black Turtle slef-publishing
Ilość stron: 319

Paradoks kłamcy, antynomia kłamcy, rozumowanie wynikające z próby oceny prawdziwości zdania „to, co teraz mówię, jest kłamstwem”, przypisywanego Eubulidesowi z Miletu (IV w. p.n.e.)*

Z zapowiedzią debiutanckiej powieści Michała Kuzborskiego pt. "Paradoks kłamcy" miałam okazję zapoznać się pierwszy w ramach akcji promocyjnej autora na youtube oraz instagramie. Żaden jak dotąd znany mi pisarz (czy też wydawnictwo) nie miał tak dobrego pomysłu na promocję swojej książki. Spot przedstawiał jednego z głównych bohaterów, który zachęcał potencjalnego czytelnika do sięgnięcia po tę powieść (filmy bezpośrednio kierowane były do danych recenzentów). Nie dość, że film był zrobiony z humorem, to i w mojej opinii trafiał do odbiorców. Przynajmniej do mnie.

"Paradoks kłamcy" opowiada historię S., specjalisty od brudnego PR, który sam siebie nazywa zawodowym kłamcą. Trzydziestolatek wspólnie z Mecenasem Żabotą pracuje przy sprawie wyciszenia szantażysty. Jak się okazuje z pozoru prosta sprawa ma drugie dno, a związek z tym wszystkim mają politycy, biznesmeni oraz przestępcy. Mężczyzna pomimo, że wpada w spore tarapaty mocno angażuje się w powierzone mu zadanie. Sprawy nie ułatwiają jego osobiste problemy - rozpad wieloletniego związku i choroba ojca... S. się jednak nie zraża. Jest specem w swoim fachu. Kłamiąc na każdym kroku. zawsze kończy to co zaczyna .

Pierwszym, co uderzyło mnie po lekturze "Paradoksu kłamcy" jest fakt, że książka to debiut literacki Michała Kuzborskiego. Styl pisania, pomysł na samą historię czy też konstrukcja powieści zupełnie na to nie wskazują. Przepełniona jest ona genialnymi dialogami, pełnymi ciętych ripost. Nie da się ukryć, że skoro wchodzimy w świat szemranych interesów, będzie wulgarnie. W odniesieniu do tej pozycji zupełnie mi to nie przeszkadzało. Zwłaszcza, że sama treść pełna była sarkastycznego humoru i ciekawych teksów - głównie padających z ust mecenasa Żaboty. Wszystko to idealnie ze sobą współgrało. Czytając warto skupić się jednak na treści. Pojawia się tu bowiem sporo wątków.

Autor zastosował narrację pierwszoosobową, przestawił historię S. głównie z jego perspektywy, ale wplótł także wypowiedzi kilku innych bohaterów. Nie byle jakich. Każdy z nich wnosił tu coś swoją osobą. Jak wcześniej wspomniałam, moją uwagę zwrócił mecenas Żabota. Jest to postać, którą pomimo swej bezwzględności lubi się od pierwszego dialogu. Nie da się przejść obojętnie również obok samego "kłamcy". Bardzo podobało mi się sposób, w jaki przedstawiony został tu główny bohater.

Jak wspomina autor w posłowie, jest tu kilka niedokończonych wątków. Otwierają one jednak furtkę do kolejnych część "Paradoksu kłamcy". Osobiście niecierpliwie będę na nie czekać. Książka to naprawdę mocny debiut łączący w sobie elementy kryminału i obyczajówki. Jest to zdecydowanie najlepszy self-publishing z jakim miałam okazję się do tej pory spotkać.

Polecam.

*encyklopedia.pwn.pl

Komentarze

  1. Bardzo lubię sięgać po debiuty, a ten wydaje mi się naprawdę ciekawy. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz