Tytuł: "Ostatni"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 424
Za kilka dni swoją premierę będzie miała książka Hanny Jameson, pt. "Ostatni". Pozycja reklamowana jest jako postapokaliptyczny thriller, gdzieś widziałam również określenie jej jako horror. Nie miałam w swojej czytelniczej karierze zbyt wiele do czynienia z książkami z wątkiem postapo, dlatego chętnie sięgnęłam po lekturę tej książki.
Głównym bohaterem powieści jest amerykański historyk - Jon Keller, który przybywa do Szwajcarii na konferencję naukową. Przebywając w jednym z tamtejszych hoteli dowiaduje się, że na świecie doszło do kilku potężnych ataków nuklearnych. Jedne z ważniejszych światowych stolic nie istnieją. Keller nie wie czy jego rodzina żyje. Nie może z nią nawiązać kontaktu, a łączność z internetem pozostaje w jego sferze marzeń. Razem z dwudziestoma gośćmi hotelu, zostają odcięci od cywilizacji.
Pewnego dnia na dnie zbiornika z wodą odnalezione zostają zwłoki dziewczynki. Wszystko wskazuje na morderstwo. Jako, że hotel położony jest na odludziu, mordercą teoretycznie powinien być któryś z gości. Jon postanawia na własną rękę dowiedzieć się, kto pozbawił dziecko życia. Prowadzi dziennik, w którym skrzętnie notuje to, co udało mu się ustalić. W hotelu dochodzi do serii samobójstw, a Keller zaczyna się zastanawiać czy nie popada w paranoję. Również zapasy żywności pomału zaczynają się kurczyć. Rozpoczyna się walka o przetrwanie.
Zabierając się za lekturę książki Hanny Jameson spodziewałam się, że autorka zaserwuje mi thriller z prawdziwego zdarzenia. Otrzymałam tymczasem powieść obyczajową, która oparta jest na wątku końca świata. Ze wspomnianym gatunkiem w mojej ocenie miała ona niewiele wspólnego. O ile pierwsza połowa miała potencjał, zachęcała mnie do dalszej lektury, o tyle dalej coś poszło wyraźnie nie tak. Książka zaczęła się dłużyć, a samo zakończenie pozostawiało wiele do życzenia. A szkoda, bo sądząc po moich pierwszych odczuciach spodziewałam się, że będzie to coś naprawdę dobrego.
Ale to nie tak, że powieść sama w sobie była zła. Nie była, ale zostałam nieco wprowadzona w błąd opisem na blurbie. Nastawiłam się na mroczną historię, a takiej tu po prostu nie znalazłam. Kiedy słyszę słowo "postapokaliptyczna" nasuwa mi się skojarzenie, że powieść będzie zawierała opisy niczym z Księgi Objawienia, tymczasem apokalipsa stanowiła tu jedynie tło wydarzeń. Pomysł na fabułę był interesujący, a forma w jakiej została napisana - dziennik - przyciągała uwagę. Plusem były również zapiski głównego bohatera, dzięki którym mogłam lepiej poznać jego samego, jak i sylwetki pozostałych postaci. W mojej ocenie to zdecydowanie powieść obyczajowa okraszona wątkiem kryminalnym.
Jeśli podejdziecie do lektury bez nastawiania się na coś spektakularnego, być może książka przypadnie wam do gustu w większym stopniu niż mi. Jeśli natomiast miałabym użyć skali ocen od 1-10, "Ostatni" dostał by 5,5.
Za kilka dni swoją premierę będzie miała książka Hanny Jameson, pt. "Ostatni". Pozycja reklamowana jest jako postapokaliptyczny thriller, gdzieś widziałam również określenie jej jako horror. Nie miałam w swojej czytelniczej karierze zbyt wiele do czynienia z książkami z wątkiem postapo, dlatego chętnie sięgnęłam po lekturę tej książki.
Głównym bohaterem powieści jest amerykański historyk - Jon Keller, który przybywa do Szwajcarii na konferencję naukową. Przebywając w jednym z tamtejszych hoteli dowiaduje się, że na świecie doszło do kilku potężnych ataków nuklearnych. Jedne z ważniejszych światowych stolic nie istnieją. Keller nie wie czy jego rodzina żyje. Nie może z nią nawiązać kontaktu, a łączność z internetem pozostaje w jego sferze marzeń. Razem z dwudziestoma gośćmi hotelu, zostają odcięci od cywilizacji.
Pewnego dnia na dnie zbiornika z wodą odnalezione zostają zwłoki dziewczynki. Wszystko wskazuje na morderstwo. Jako, że hotel położony jest na odludziu, mordercą teoretycznie powinien być któryś z gości. Jon postanawia na własną rękę dowiedzieć się, kto pozbawił dziecko życia. Prowadzi dziennik, w którym skrzętnie notuje to, co udało mu się ustalić. W hotelu dochodzi do serii samobójstw, a Keller zaczyna się zastanawiać czy nie popada w paranoję. Również zapasy żywności pomału zaczynają się kurczyć. Rozpoczyna się walka o przetrwanie.
Zabierając się za lekturę książki Hanny Jameson spodziewałam się, że autorka zaserwuje mi thriller z prawdziwego zdarzenia. Otrzymałam tymczasem powieść obyczajową, która oparta jest na wątku końca świata. Ze wspomnianym gatunkiem w mojej ocenie miała ona niewiele wspólnego. O ile pierwsza połowa miała potencjał, zachęcała mnie do dalszej lektury, o tyle dalej coś poszło wyraźnie nie tak. Książka zaczęła się dłużyć, a samo zakończenie pozostawiało wiele do życzenia. A szkoda, bo sądząc po moich pierwszych odczuciach spodziewałam się, że będzie to coś naprawdę dobrego.
Ale to nie tak, że powieść sama w sobie była zła. Nie była, ale zostałam nieco wprowadzona w błąd opisem na blurbie. Nastawiłam się na mroczną historię, a takiej tu po prostu nie znalazłam. Kiedy słyszę słowo "postapokaliptyczna" nasuwa mi się skojarzenie, że powieść będzie zawierała opisy niczym z Księgi Objawienia, tymczasem apokalipsa stanowiła tu jedynie tło wydarzeń. Pomysł na fabułę był interesujący, a forma w jakiej została napisana - dziennik - przyciągała uwagę. Plusem były również zapiski głównego bohatera, dzięki którym mogłam lepiej poznać jego samego, jak i sylwetki pozostałych postaci. W mojej ocenie to zdecydowanie powieść obyczajowa okraszona wątkiem kryminalnym.
Jeśli podejdziecie do lektury bez nastawiania się na coś spektakularnego, być może książka przypadnie wam do gustu w większym stopniu niż mi. Jeśli natomiast miałabym użyć skali ocen od 1-10, "Ostatni" dostał by 5,5.
Mam w planach przeczytać tę książkę i jestem ciekawa, jak ją odbiorę. 😊
OdpowiedzUsuńWolę mocniejsze kryminały, ale może kiedyś, jak przesadzę i będę potrzebować odpoczynku to sięgnę po tę książkę 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com/?m=1