"Kasztanowy ludzik" - Soren Sveistrup

Autor: Soren Sveistrup
Tytuł: "Kasztanowy ludzik" 
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 560

Są takie książki, które niemal wyskakują z lodówki. Ich zapowiedzi pojawiają się dosłownie wszędzie - w internecie, reklamach na mieście. "Kasztanowy ludzik" autorstwa Sorena Sveistrupa należy właśnie do tej grupy. Spora część ludzi zachwyca się tą pozycją. Chcąc wyrobić sobie swoje własne zdanie, postanowiłam po nią sięgnąć.

W Kopenhadze dochodzi do serii tajemniczych morderstw. Oprawca brutalnie morduje swoje ofiary pozbawiając je uprzednio kończyn. Na miejscu pozostawia po sobie ślad w postaci kasztanowych ludzików. Do akcji włączona zostaje Naia Thulin, oraz oddelegowany z Europolu Mark Hess. Policjanci szybko odkrywają pierwsze powiązania. Okazuje się, że ślady prowadzą do sprawy porwania dziewczynki, które miało miejsce rok wcześniej. Uprowadzono wówczas Kristen Hartung - córkę minister spraw społecznych. Jako, że ciała nie odnaleziono, a pewnie mężczyzna przyznał się do zabójstwa dziecka, postępowanie zamknięto. Funkcjonariusze mają niełatwe zadanie - muszą znaleźć morderce nim ten dokona kolejnego krwawego mordu...

Pokładałam w tej książce wielkie nadzieje i muszę przyznać nieco się na niej zawiodłam. Dlatego też najpierw zacznę od minusów. Nie ukrywam, że po doskonałym początku, gdzieś mniej więcej w połowie, "Kasztanowy ludzik" zaczął mi się zwyczajnie dłużyć. Zakładam, że spowodowane to było zbędnymi - w mojej ocenie - opisami. Zabrakło mi tu również rozwinięcia wątku głównych bohaterów. Dostajemy jedynie ich ogólny zarys i kilka faktów z przeszłości. Długi czas nie mogłam się również przyzwyczaić do specyficznego stylu autora oraz trzecioosobowej narracji, która prowadzona była naprzemiennie w czasie teraźniejszym oraz przeszłym.

Nie oznacza to jednak, że książka była zła. W ogólnym rozrachunku "Kasztanowy ludzik" to ciekawy oraz dobrze skonstruowany kryminał. Do zalet powieści zdecydowanie zaliczyć możemy tu pomysł na fabułę oraz fakt, że rozdziały zakończone były tzw. "cliffhangerem". Dzięki zastosowaniu tego typu zabiegu, ciekawa byłam co wydarzy się w dalszej części książki. Plusem były również liczne zwroty akcji , które sprawiały, że podczas lektury, nie sposób było mi się domyśleć kto pozostawia po sobie kasztanowe ludziki, a zarazem jest sprawcą tajemniczych morderstw.

Reasumując, jeśli miałabym oceniać tę książkę, to dałabym jej mocne 6,5-7/10. Była dobra, ale nie znalazłam w niej tego efektu "wow", którego się spodziewałam. Podobała mi się, ale nie zachwyciła. Miejcie jednak na uwadze, że mamy różne gusta i warto czasem przekonać się na własnej skórze, czy dana pozycja trafi akurat w Wasz. Bo to co mi przeszkadzało, dla Was okazać się może akurat zaletą. 


Komentarze

  1. Ja na pewno będę czytała tę książkę i jestem ciekawa, jak ją odbiorę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zaintrygowana tym tytułem, więc jeśli kiedyś znajdę czas, to na pewno rozważę przeczytanie "Kasztanowego ludzika".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz