Tytuł: "Wszystko za życie"
Wydawnictwo: Bez Fikcji
Ilość stron: X
Czytając moje poprzednie recenzję zapewne doskonale wiecie, że cenię sobie literaturę faktu. Znacznie bardziej trafia do mnie jednak, kiedy wspomnienia spisane są przez samego bohatera wydarzeń. I nie ważne czy w formie pamiętnika, czy opowieści. Ważne natomiast, że słowa przelane na papier zawierają emocje, które towarzyszyły autorowi w tamtych chwilach.
Wszystko o czym wspomniałam powyżej idealnie wpasowuje się w literaturę obozową czy wojenną. W mojej ocenie jest to ten rodzaj literatury, który zawsze po przeczytaniu, zostawia mnie w zadumie, odciska trwale ślad w mojej pamięci. Ale o to też właśnie chodzi...o to, by nie zapomnieć o historii.
Jedenastego września swoją polską premierę będzie miała książka pt."Wszystko za życie" . Są to wspomnienia autorki - polskiej Żydówki, która przeżyła zagładę. Gerda Weissmann-Klein, przeniosła je na karty powieści, by pokazać przyszłym pokoleniom koszmar, jaki dany było jej przeżyć. Pełna cierpienia, tęsknoty i bólu, opisuje ogrom zła, z jakim przyszło jej się mierzyć przez sześć lat jej wówczas nastoletniego życia.
Historia Gerdy zaczyna się w momencie, kiedy do Polski wkraczają naziści. Najeźdźcy początkowo zezwalają Weissmannom mieszkać w ich rodzinnym domu. Choć mogą oni jedynie zajmować piwnicę, cieszą się, że nie muszą opuszczać Bielska. Ich radość nie trwa jednak długo. Wkrótce wszyscy zostają rozdzieleni i umieszczeni w niemieckich obozach pracy. Gerda, która jest blisko związana ze swoim starszym bratem Arturem oraz rodzicami załamuje się przymusową rozłąką. Zdaje sobie sprawę, że może więcej nie ujrzeć rodziny. W jednej chwili traci wszystko co ma. Skazana na samotność nie przestaje jednak wierzyć, że uda jej się jeszcze zobaczyć rodziców i brata. Ciężko pracując za żałośnie małe racje żywności, do końca nie traci woli walki i chęci przetrwania, pozostając przy tym pełną empatii i współczucia towarzyszką niedoli innych więźniarek.
W literaturze wojennej zawsze największe wrażenie robi na mnie heroizm oraz wola przetrwania jej bohaterów. Mimo przeciwności losu, z którymi spotykali się więźniowie obozów koncentracyjnych, mieli oni w sobie niekiedy więcej siły niż można by przypuszczać. W książce "Wszystko za życie" Gerda Weissmann-Klein opisuje jeden moment, który bardzo zapadł w mojej w pamięci. To scena, w której razem z koleżanką znajdują papier po margarynie. W dzisiejszych czasach, kiedy niektórym zdarza się wyrzucać produkty spożywcze do kosza, wydawać by się to mogło czymś wręcz dziwnym. Jednak dla kogoś, kogo stopniowo wyniszcza głód, zeskrobanie znikomych ilości margaryny z papieru i poczucie zapomnianego smaku było czymś na wagę złota. Tego typu opisy zawsze wprawiają mnie w zadumę. Wówczas dziękuję, że mogę cieszyć się tym co mam, a także, tym, że nie jest dane mi żyć w czasach, kiedy za ciężką, niekiedy katorżniczą pracę, zamiast wynagrodzenia wypłacano śmieszną rację żywności.
Losy Gerdy Weissmann-Klein poruszają dogłębnie. Mimo wielu tragedii, które spadły na tak młodą dziewczynę, mimo chwil słabości, nie dała się złamać. Ciężko pracowała, a także wspierała na duchu swoje towarzyszki. Mimo, że zdawała sobie sprawę z tego jaki los prawdopodobnie spotkał jej rodzinę, to właśnie chęć ponownego jej ujrzenia trzymała Gerdę przy życiu. Po kilku latach od tych koszmarnych wydarzeń postanowiła pokazać światu swoją historię, która w mojej opinii zdecydowanie warta jest naszej uwagi.
Kiedy jakiś czas temu byłam zobaczyć na własne oczy jeden z nazistowskich obozów koncentracyjnych, w pamięci utkwił mi cytat, wiszący na ścianie zwiedzanego wówczas bloku: "Kto nie pamięta historii skazany jest na jej powtórne przeżycie" - G. Santayana. Z tymi słowami Was tu zostawiam, a książkę polecam całym serduchem. Cieszę się, że mogę patronować tak dobrej pozycji.
Czytając moje poprzednie recenzję zapewne doskonale wiecie, że cenię sobie literaturę faktu. Znacznie bardziej trafia do mnie jednak, kiedy wspomnienia spisane są przez samego bohatera wydarzeń. I nie ważne czy w formie pamiętnika, czy opowieści. Ważne natomiast, że słowa przelane na papier zawierają emocje, które towarzyszyły autorowi w tamtych chwilach.
Wszystko o czym wspomniałam powyżej idealnie wpasowuje się w literaturę obozową czy wojenną. W mojej ocenie jest to ten rodzaj literatury, który zawsze po przeczytaniu, zostawia mnie w zadumie, odciska trwale ślad w mojej pamięci. Ale o to też właśnie chodzi...o to, by nie zapomnieć o historii.
Jedenastego września swoją polską premierę będzie miała książka pt."Wszystko za życie" . Są to wspomnienia autorki - polskiej Żydówki, która przeżyła zagładę. Gerda Weissmann-Klein, przeniosła je na karty powieści, by pokazać przyszłym pokoleniom koszmar, jaki dany było jej przeżyć. Pełna cierpienia, tęsknoty i bólu, opisuje ogrom zła, z jakim przyszło jej się mierzyć przez sześć lat jej wówczas nastoletniego życia.
Historia Gerdy zaczyna się w momencie, kiedy do Polski wkraczają naziści. Najeźdźcy początkowo zezwalają Weissmannom mieszkać w ich rodzinnym domu. Choć mogą oni jedynie zajmować piwnicę, cieszą się, że nie muszą opuszczać Bielska. Ich radość nie trwa jednak długo. Wkrótce wszyscy zostają rozdzieleni i umieszczeni w niemieckich obozach pracy. Gerda, która jest blisko związana ze swoim starszym bratem Arturem oraz rodzicami załamuje się przymusową rozłąką. Zdaje sobie sprawę, że może więcej nie ujrzeć rodziny. W jednej chwili traci wszystko co ma. Skazana na samotność nie przestaje jednak wierzyć, że uda jej się jeszcze zobaczyć rodziców i brata. Ciężko pracując za żałośnie małe racje żywności, do końca nie traci woli walki i chęci przetrwania, pozostając przy tym pełną empatii i współczucia towarzyszką niedoli innych więźniarek.
W literaturze wojennej zawsze największe wrażenie robi na mnie heroizm oraz wola przetrwania jej bohaterów. Mimo przeciwności losu, z którymi spotykali się więźniowie obozów koncentracyjnych, mieli oni w sobie niekiedy więcej siły niż można by przypuszczać. W książce "Wszystko za życie" Gerda Weissmann-Klein opisuje jeden moment, który bardzo zapadł w mojej w pamięci. To scena, w której razem z koleżanką znajdują papier po margarynie. W dzisiejszych czasach, kiedy niektórym zdarza się wyrzucać produkty spożywcze do kosza, wydawać by się to mogło czymś wręcz dziwnym. Jednak dla kogoś, kogo stopniowo wyniszcza głód, zeskrobanie znikomych ilości margaryny z papieru i poczucie zapomnianego smaku było czymś na wagę złota. Tego typu opisy zawsze wprawiają mnie w zadumę. Wówczas dziękuję, że mogę cieszyć się tym co mam, a także, tym, że nie jest dane mi żyć w czasach, kiedy za ciężką, niekiedy katorżniczą pracę, zamiast wynagrodzenia wypłacano śmieszną rację żywności.
Losy Gerdy Weissmann-Klein poruszają dogłębnie. Mimo wielu tragedii, które spadły na tak młodą dziewczynę, mimo chwil słabości, nie dała się złamać. Ciężko pracowała, a także wspierała na duchu swoje towarzyszki. Mimo, że zdawała sobie sprawę z tego jaki los prawdopodobnie spotkał jej rodzinę, to właśnie chęć ponownego jej ujrzenia trzymała Gerdę przy życiu. Po kilku latach od tych koszmarnych wydarzeń postanowiła pokazać światu swoją historię, która w mojej opinii zdecydowanie warta jest naszej uwagi.
Kiedy jakiś czas temu byłam zobaczyć na własne oczy jeden z nazistowskich obozów koncentracyjnych, w pamięci utkwił mi cytat, wiszący na ścianie zwiedzanego wówczas bloku: "Kto nie pamięta historii skazany jest na jej powtórne przeżycie" - G. Santayana. Z tymi słowami Was tu zostawiam, a książkę polecam całym serduchem. Cieszę się, że mogę patronować tak dobrej pozycji.
W ramach ciekawostki dodam, że w 1995 roku na podstawie książki "Wszystko za życie" powstał film "Ocalona pamięta", który nagrodzony został Oscarem za najlepszą produkcję krótkometrażową. Sama powieść napisana została przez autorkę w 1957 roku.
Brzmi ciekawie, aż żałuję, że nie mam więcej czasu na czytanie :)
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl