Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Ilość stron: 320
Kiedy wychodzi nowa powieść Guillaume Musso, w książkowym półświatku robi się o niej głośno. Do tej pory na polskim rynku wydanych zostało wiele książek autora. Ja zaś na swoim koncie mam przeczytane zaledwie dwie. Jedną z nich jest właśnie "Zjazd absolwentów", który z końcem lipca miał swoją premierę.
Akcja powieści rozgrywa się na Francuskiej Riwierze, w dwóch ramach czasowych. Autor przenosi nas naprzemiennie do roku 1992 oraz 2017.
Rok 1992, zimowa burza śnieżna paraliżuje kampus liceum. Społeczność szkolna żyje jednak informacją z ostatniej chwili. Jedna z uczennic, dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell, która miała potajemny romans z nauczycielem filozofii ucieka z mężczyzną, nie zdradzając nikomu miejsca swojego pobytu. Słuch zakochanych gnie.
Rok 2017, wiosną w kampusie zostaje zorganizowany zjazd absolwentów. Okazję do spotkania po latach ma grupka niegdyś nierozłącznych przyjaciół. Maxime, Thomas i Fanny od czasu ukończenia szkoły nie mieli ze sobą kontaktu. Przed laty uwikłani zostali oni w morderstwo, do którego doszło na sali gimnastycznej. Budynek liceum ma zostać zburzony, a w jego miejscu powstać ma nowy. Tajemnica sprzed lat może zatem wypłynąć na powierzchnię...
Musso stworzył niezwykle intrygujący thriller. Jak wspomniałam na początku, nie miałam raczej styczności z jego twórczością.. ale jeśli miałabym porównać tę książkę z "Apartamentem w Paryżu", który jakiś czas temu czytałam, to "Zjazd absolwentów" w mojej opinii wypada nieco lepiej. O ile "Apartament" był raczej powieścią obyczajową, z niewielkimi elementami thrillera, o tyle " Zjazd" jest tego odwrotnością.
Guillaume Musso napisał książkę, która od pierwszych stron nasycona jest atmosferą tajemnicy. Każdy kolejny rozdział przynosi nowe fakty i wprowadza czytelnika w świat bohaterów, a zastosowanie pierwszoosobowej narracji daje możliwość poznania bolączek bohaterów. Autor tak skonstruował zagadkę, że trudno domyślić się "kto? gdzie? w jakim celu?". Dzięki możliwości przenoszenia się do przeszłości, zobrazował całokształt sytuacji, która jest głównym wątkiem powieści. Jedyny minus to brak wyrazistości głównych postaci. Nie wyróżniały się one niczym szczególnym, ani nie zaskarbiły sobie mojej sympatii. Całokształt oceniam jednak pozytywnie. Ja ze "Zjazdem absolwentów" dobrze spędziłam czas.
Kiedy wychodzi nowa powieść Guillaume Musso, w książkowym półświatku robi się o niej głośno. Do tej pory na polskim rynku wydanych zostało wiele książek autora. Ja zaś na swoim koncie mam przeczytane zaledwie dwie. Jedną z nich jest właśnie "Zjazd absolwentów", który z końcem lipca miał swoją premierę.
Akcja powieści rozgrywa się na Francuskiej Riwierze, w dwóch ramach czasowych. Autor przenosi nas naprzemiennie do roku 1992 oraz 2017.
Rok 1992, zimowa burza śnieżna paraliżuje kampus liceum. Społeczność szkolna żyje jednak informacją z ostatniej chwili. Jedna z uczennic, dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell, która miała potajemny romans z nauczycielem filozofii ucieka z mężczyzną, nie zdradzając nikomu miejsca swojego pobytu. Słuch zakochanych gnie.
Rok 2017, wiosną w kampusie zostaje zorganizowany zjazd absolwentów. Okazję do spotkania po latach ma grupka niegdyś nierozłącznych przyjaciół. Maxime, Thomas i Fanny od czasu ukończenia szkoły nie mieli ze sobą kontaktu. Przed laty uwikłani zostali oni w morderstwo, do którego doszło na sali gimnastycznej. Budynek liceum ma zostać zburzony, a w jego miejscu powstać ma nowy. Tajemnica sprzed lat może zatem wypłynąć na powierzchnię...
Musso stworzył niezwykle intrygujący thriller. Jak wspomniałam na początku, nie miałam raczej styczności z jego twórczością.. ale jeśli miałabym porównać tę książkę z "Apartamentem w Paryżu", który jakiś czas temu czytałam, to "Zjazd absolwentów" w mojej opinii wypada nieco lepiej. O ile "Apartament" był raczej powieścią obyczajową, z niewielkimi elementami thrillera, o tyle " Zjazd" jest tego odwrotnością.
Guillaume Musso napisał książkę, która od pierwszych stron nasycona jest atmosferą tajemnicy. Każdy kolejny rozdział przynosi nowe fakty i wprowadza czytelnika w świat bohaterów, a zastosowanie pierwszoosobowej narracji daje możliwość poznania bolączek bohaterów. Autor tak skonstruował zagadkę, że trudno domyślić się "kto? gdzie? w jakim celu?". Dzięki możliwości przenoszenia się do przeszłości, zobrazował całokształt sytuacji, która jest głównym wątkiem powieści. Jedyny minus to brak wyrazistości głównych postaci. Nie wyróżniały się one niczym szczególnym, ani nie zaskarbiły sobie mojej sympatii. Całokształt oceniam jednak pozytywnie. Ja ze "Zjazdem absolwentów" dobrze spędziłam czas.
Szkoda, że główni bohaterowie nie są zbyt wyraziści, ale chyba dam jej szansę, chociażby dla samej historii.
OdpowiedzUsuńSkusiłam się na ten tytuł i wkrótce zabieram się za jego czytanie. 😊
OdpowiedzUsuń