Wydawnictwo: Edipresse Polska SA
Ilość stron: 304
Wiecie czemu Alek Rogoziński nazywany jest polskim księciem komedii kryminalnych? Jeśli odpowiedzieliście "nie", znakiem tego nie znacie jeszcze jego twórczości. Kiedy przyjdzie moment, w którym będziecie zmęczeni jakąś książką, bo - dajmy na to - tematyka w niej poruszana, jest ciężka, bez wahania łapcie za "Śmierć w blasku fleszy".
Tym razem Alek pokusił się by wniknąć w świat modelingu. Głównym bohaterem książki jest Mario, beauty vloger, który wraz ze swoją przyjaciółką Dominiką prowadzą agencję, organizującą różne imprezy eventowe. Kiedy otrzymują zlecenie zorganizowania pokazu mody jednego z czołowych, polskich projektantów - Olimpusa, wiedzą, że będzie to nie lada wyzwanie. Pokaz ma być na tyle wystrzałowy, by zapadł on w pamięci widzów. Niewątpliwie ma stać się także najważniejszym wydarzeniem w sezonie. Nikt jednak nie przypuszcza, że "wystrzałowy" okaże się on być dosłownym tego słowa znaczeniu.
W blasku fleszy śmierć poniesie kluczowa postać pokazu. Mario i Miśka postanowią rozwikłać zagadkę śmierci modelki. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, bo - primo - podejrzanych zacznie się namnażać, sekundo - swoją pomoc zaoferuje Pani Stefania, matka Dominiki, a zarazem najwierniejsza fanka kryminałów Agathy Christie.
Jak to wszystko się skończy? Polecam, byście sami się o tym przekonali. Alek, ponownie stworzył świetną, zgrabną intrygę, w którą ubrał wymyśloną przez siebie historię. Wielokrotnie myli on tropy, kieruje nasze podejrzenia na innych bohaterów. Wszystko to przeplata zabawnymi sytuacjami, a także dialogami, których nie da się przeczytać, nie unosząc kącików ust (dialog, w którym mowa o mosznie Micka Jaggera wygrywa wszystko).
W powieściach Rogozińskiego króluje mnogość postaci. Być może dla wielu z Was jest to nie lada problem. Alek jednak idzie czytelnikom na rękę, tworząc na początku spis bohaterów. Czytając śmiało można zerknąć i przypomnieć sobie kto jest kim. Skoro jesteśmy już przy bohaterach, to warto dodać, że na pierwszy plan niewątpliwie wysuwa się postać Pani Stefanii. To właśnie ona jest główną siłą napędową komediowego zabarwienia "Śmierci w blasku fleszy". W ramach ciekawostki dodam jeszcze, że w książce występują również (jako postacie drugoplanowe) dwie siostry, o wątpliwych zdolnościach wokalnych. Z kimś Wam się to kojarzy? Przypadek? Nie sądzę. Mam wrażenie, że autor w ten sposób chciał nam pokazać, że z jakimi celebrytami spotykamy się co dnia, kiedy wyskakują oni nam dosłownie z lodówki. Ale to już taki szczegół ;)
Zachęcam Was gorąco do sięgnięcia po najnowszą książkę Alka Rogozińskiego. Ja naprawdę dobrze spędziłam z nią czas, od czasu do czasu parskając śmiechem. Także jeśli posiadacie odrobinę poczucia humoru, to będzie się ona Wam podobać.
Wiecie czemu Alek Rogoziński nazywany jest polskim księciem komedii kryminalnych? Jeśli odpowiedzieliście "nie", znakiem tego nie znacie jeszcze jego twórczości. Kiedy przyjdzie moment, w którym będziecie zmęczeni jakąś książką, bo - dajmy na to - tematyka w niej poruszana, jest ciężka, bez wahania łapcie za "Śmierć w blasku fleszy".
Tym razem Alek pokusił się by wniknąć w świat modelingu. Głównym bohaterem książki jest Mario, beauty vloger, który wraz ze swoją przyjaciółką Dominiką prowadzą agencję, organizującą różne imprezy eventowe. Kiedy otrzymują zlecenie zorganizowania pokazu mody jednego z czołowych, polskich projektantów - Olimpusa, wiedzą, że będzie to nie lada wyzwanie. Pokaz ma być na tyle wystrzałowy, by zapadł on w pamięci widzów. Niewątpliwie ma stać się także najważniejszym wydarzeniem w sezonie. Nikt jednak nie przypuszcza, że "wystrzałowy" okaże się on być dosłownym tego słowa znaczeniu.
W blasku fleszy śmierć poniesie kluczowa postać pokazu. Mario i Miśka postanowią rozwikłać zagadkę śmierci modelki. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, bo - primo - podejrzanych zacznie się namnażać, sekundo - swoją pomoc zaoferuje Pani Stefania, matka Dominiki, a zarazem najwierniejsza fanka kryminałów Agathy Christie.
Jak to wszystko się skończy? Polecam, byście sami się o tym przekonali. Alek, ponownie stworzył świetną, zgrabną intrygę, w którą ubrał wymyśloną przez siebie historię. Wielokrotnie myli on tropy, kieruje nasze podejrzenia na innych bohaterów. Wszystko to przeplata zabawnymi sytuacjami, a także dialogami, których nie da się przeczytać, nie unosząc kącików ust (dialog, w którym mowa o mosznie Micka Jaggera wygrywa wszystko).
W powieściach Rogozińskiego króluje mnogość postaci. Być może dla wielu z Was jest to nie lada problem. Alek jednak idzie czytelnikom na rękę, tworząc na początku spis bohaterów. Czytając śmiało można zerknąć i przypomnieć sobie kto jest kim. Skoro jesteśmy już przy bohaterach, to warto dodać, że na pierwszy plan niewątpliwie wysuwa się postać Pani Stefanii. To właśnie ona jest główną siłą napędową komediowego zabarwienia "Śmierci w blasku fleszy". W ramach ciekawostki dodam jeszcze, że w książce występują również (jako postacie drugoplanowe) dwie siostry, o wątpliwych zdolnościach wokalnych. Z kimś Wam się to kojarzy? Przypadek? Nie sądzę. Mam wrażenie, że autor w ten sposób chciał nam pokazać, że z jakimi celebrytami spotykamy się co dnia, kiedy wyskakują oni nam dosłownie z lodówki. Ale to już taki szczegół ;)
Zachęcam Was gorąco do sięgnięcia po najnowszą książkę Alka Rogozińskiego. Ja naprawdę dobrze spędziłam z nią czas, od czasu do czasu parskając śmiechem. Także jeśli posiadacie odrobinę poczucia humoru, to będzie się ona Wam podobać.
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuje Alkowi i Edipresse.
Myślę, że to będzie ta książka, po którą sięgnę niebawem. 😊
OdpowiedzUsuńMyślę, że będę chciała przeczytać w najbliższej przyszłości :)
OdpowiedzUsuń