Tytuł: "Nie jestem potworem"
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 384
Jak sięgam pamięcią, to próbuję sobie przypomnieć czy miałam okazję czytać kiedykolwiek hiszpańską literaturę. I szczerze mówiąc nic nie przychodzi mi do głowy. Dlatego kiedy otrzymałam propozycję przeczytania i zrecenzowania thrillera Carme Chapparo, pt. "Nie jestem potworem", z chęcią na nią przystałam. Tym bardziej, że sam opis wydał mi się interesujący.
W jednym z centrów handlowych znika kilkuletni chłopiec, imieniem Kike. W momencie kiedy informacja dociera do mediów, te szybko znajdują związek z porwaniem przed laty małego Nicolasa. Chłopcy zostali uprowadzeni dokładnie z tego samego miejsca. Pomimo upływu czasu ani Nicolas, ani jego porywacz nie zostali odnalezieni. Śledztwem zajmowała się wówczas Ana Aren. Kobieta była bardzo zaangażowana w sprawę, której notabene nie udało jej się rozwiązać.
Tym razem porwaniem również zająć ma się pani nadinspektor. Sprawy nie ułatwia fakt, że media coraz bardziej zaczynają interesować się tematem. W doniesieniach przoduje Kanał Jedenaście, którego reporterką jest Ines Grau (prywatnie przyjaciółka Any). Kiedy śledczy walczą z czasem, by ustalić miejsce pobytu Kike, z centrum handlowego zostaje uprowadzony kolejny czterolatek. Tym razem syn Ines. Czy uda się odnaleźć tajemniczego "Slendermana"?
Powiem szczerze, że książka od początku przypadła mi do gustu. Autorka wybrała ciekawy temat, który umiejętnie wplotła w historię swojego thrillera. Nie ukrywajmy, nie jest to tematyka, która należy do przyjemnych. Nikt z nas nie chciałby się znaleźć w sytuacji, w której znaleźli się rodzice porwanych dzieci.
Książka od początku trzyma w napięciu. Jest to jej niewątpliwym plusem. To co mi w pewnym momencie przeszkadzało, to fakt, że akcja nieco zwolniła. Mimo to historia jest ona tak wymyślona, że czytelnik chce poznać jak zakończą się zmagania śledczych i czy uda im się na czas odnaleźć uprowadzonych chłopców.
To, co mi się bardzo podoba w książkach, które czytam, to rozdziały, które naprzemiennie opowiadają o losach głównych bohaterów. Dzięki temu możemy poczuć jakie emocje, które towarzyszą każdemu z nich. Niewątpliwym plusem debiutu Chaparro jest również jego zakończenie. Pomimo tego, że w pewnym momencie zorientowałam się po części kto odpowiada za tajemnicze zniknięcia dzieci, to jest ono naprawdę dobrze wymyślone.
Nie żałuję, że zdecydowałam się na lekturę tej książki. Jeśli autorka napisze kolejne pozycje, z chęcią po nie sięgnę.
Polecam
Jak sięgam pamięcią, to próbuję sobie przypomnieć czy miałam okazję czytać kiedykolwiek hiszpańską literaturę. I szczerze mówiąc nic nie przychodzi mi do głowy. Dlatego kiedy otrzymałam propozycję przeczytania i zrecenzowania thrillera Carme Chapparo, pt. "Nie jestem potworem", z chęcią na nią przystałam. Tym bardziej, że sam opis wydał mi się interesujący.
W jednym z centrów handlowych znika kilkuletni chłopiec, imieniem Kike. W momencie kiedy informacja dociera do mediów, te szybko znajdują związek z porwaniem przed laty małego Nicolasa. Chłopcy zostali uprowadzeni dokładnie z tego samego miejsca. Pomimo upływu czasu ani Nicolas, ani jego porywacz nie zostali odnalezieni. Śledztwem zajmowała się wówczas Ana Aren. Kobieta była bardzo zaangażowana w sprawę, której notabene nie udało jej się rozwiązać.
Tym razem porwaniem również zająć ma się pani nadinspektor. Sprawy nie ułatwia fakt, że media coraz bardziej zaczynają interesować się tematem. W doniesieniach przoduje Kanał Jedenaście, którego reporterką jest Ines Grau (prywatnie przyjaciółka Any). Kiedy śledczy walczą z czasem, by ustalić miejsce pobytu Kike, z centrum handlowego zostaje uprowadzony kolejny czterolatek. Tym razem syn Ines. Czy uda się odnaleźć tajemniczego "Slendermana"?
Powiem szczerze, że książka od początku przypadła mi do gustu. Autorka wybrała ciekawy temat, który umiejętnie wplotła w historię swojego thrillera. Nie ukrywajmy, nie jest to tematyka, która należy do przyjemnych. Nikt z nas nie chciałby się znaleźć w sytuacji, w której znaleźli się rodzice porwanych dzieci.
Książka od początku trzyma w napięciu. Jest to jej niewątpliwym plusem. To co mi w pewnym momencie przeszkadzało, to fakt, że akcja nieco zwolniła. Mimo to historia jest ona tak wymyślona, że czytelnik chce poznać jak zakończą się zmagania śledczych i czy uda im się na czas odnaleźć uprowadzonych chłopców.
To, co mi się bardzo podoba w książkach, które czytam, to rozdziały, które naprzemiennie opowiadają o losach głównych bohaterów. Dzięki temu możemy poczuć jakie emocje, które towarzyszą każdemu z nich. Niewątpliwym plusem debiutu Chaparro jest również jego zakończenie. Pomimo tego, że w pewnym momencie zorientowałam się po części kto odpowiada za tajemnicze zniknięcia dzieci, to jest ono naprawdę dobrze wymyślone.
Nie żałuję, że zdecydowałam się na lekturę tej książki. Jeśli autorka napisze kolejne pozycje, z chęcią po nie sięgnę.
Polecam
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Pewnie również mi książka przypadnie do gustu.Mało znam literaturę hiszpańską za to kryminalne filmy lub seriale są ostatnio genialne.
OdpowiedzUsuńJuz niebawem będę czytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury :)
OdpowiedzUsuń