Tytuł: "Apartament w Paryżu"
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 400
Na początku sierpnia swoją premierę miała najnowsza powieść francuskiego pisarza Guillaume Musso, pt. "Apartament w Paryżu". Mimo, że autor w swoim dorobku ma czternaście innych książek, to była moja pierwsza styczność jego twórczością. Z czystej ciekawości postanowiłam po nią sięgnąć.
Jeden apartament. Dwójka obcych sobie ludzi.
W wyniku nieporozumienia do tego samego apartamentu - byłej pracowni słynnego artysty, Seana Lorenza - trafia Madleine i Gaspard. Ona - była policjantka - szuka samotności i spokoju, by móc spełnić swoje marzenie i poddać się zabiegowi in vitro. On - dramatopisarz, outsider pragnący uciec od wszechogarniającego go zgiełku. Oboje wynajęli ten sam apartament, a pomyłki tej łatwo nie idzie rozwiązać. Mimo ogromnego zaskoczenia i początkowej wzajemnej niechęci, postanawiają oni połączyć swoje siły i odnaleźć trzy obrazy, które przepadły bez wieści, a które pozostawił po sobie zmarły rok wcześniej artysta. Drążąc coraz bardziej temat, odkrywają tajemniczą przeszłość Seana Lorenza. Mężczyzna pogrążony był w żałobie po tragicznie zmarłym synu. Zanim jednak poznają sekrety artysty, będą zmuszeni rozłożyć przed sobą wszystkie karty, a tym samym zmierzyć się z własnym demonami.
Biorąc do ręki "Apartament w Paryżu" nie bardzo wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. Wiadomo jak ważny w każdej książce jest sam początek. Dzięki niemu jesteśmy w stanie poniekąd zweryfikować czy książka przypadnie nam do gustu czy też nie. Przyznam szczerze, że w tym przypadku niespecjalnie mnie on porwał. Bałam się wręcz, że wynudzę się w trakcie tej lektury jak mops. Jedna rzecz nie dawała mi jednak spokoju. W głowie wciąż kołatały mi się wypowiedzi moich koleżanek bookstagramerek, o tym, że "skoro to Musso, to na pewno się nie zawiodę". Postanowiłam więc kontynuować lekturę. Doszłam do wniosku, że moja początkowa niechęć spowodowana była wieloma opisami malarstwa, którym trudnił się jeden z bohaterów - Sean Lorenz. Temat ten nieszczególnie jest mi bliski, stąd zapewne moje znużenie. Skłamałabym jednak pisząc, że źle mi się czytało tę książkę. Autor ma lekki i przyjemny styl pisania, dzięki któremu płynnie przeszłam do dalszej jej części. Stopniowo budowane napięcie, zaczęło nabierać rozpędu, by na sam koniec zaskoczyć czytelnika.
Kiedy Gaspard i Madleine rozpoczęli swoje prywatne śledztwo i zaczęli coraz bardziej wnikać w przeszłość malarza, książka nabrała tego smaczku, którego na początku mi zabrakło. Nie da się ukryć, że autor zaserwował nam w "Apartamencie w Paryżu" obszerny wątek obyczajowy, niemniej jednak umiejętnie wplótł w niego elementy thrillera, a takie połączenia bardzo lubię. Dodatkowo na uwagę zasługują niedługie rozdziały. Większość z nich zawiera narrację trzecioosobową i przeplataw sobie losy Gasparda i Madleine. Znajdziemy tu także kilka rozdziałów, poświęconych bohaterom pobocznym. W ich przypadku Musso pokusił się o narrację w pierwszej osobie.
Historie, którą autor wymyślił i opisał na łamach swojej najnowszej książki, pomimo dosyć nudnego początku, śmiało mogę uznać za ciekawą. W wątek obyczajowy, okraszony pięknymi malowidłami, wplótł wielką rodzinną tragedię i stworzył trzymające w napięciu dzieło. Mimo, że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso, stwierdzam, że nie ostatnie. Styl autora bardzo przypadł mi do gustu i z chęcią poznam inne jego powieści.
Polecam
7/10
Na początku sierpnia swoją premierę miała najnowsza powieść francuskiego pisarza Guillaume Musso, pt. "Apartament w Paryżu". Mimo, że autor w swoim dorobku ma czternaście innych książek, to była moja pierwsza styczność jego twórczością. Z czystej ciekawości postanowiłam po nią sięgnąć.
Jeden apartament. Dwójka obcych sobie ludzi.
W wyniku nieporozumienia do tego samego apartamentu - byłej pracowni słynnego artysty, Seana Lorenza - trafia Madleine i Gaspard. Ona - była policjantka - szuka samotności i spokoju, by móc spełnić swoje marzenie i poddać się zabiegowi in vitro. On - dramatopisarz, outsider pragnący uciec od wszechogarniającego go zgiełku. Oboje wynajęli ten sam apartament, a pomyłki tej łatwo nie idzie rozwiązać. Mimo ogromnego zaskoczenia i początkowej wzajemnej niechęci, postanawiają oni połączyć swoje siły i odnaleźć trzy obrazy, które przepadły bez wieści, a które pozostawił po sobie zmarły rok wcześniej artysta. Drążąc coraz bardziej temat, odkrywają tajemniczą przeszłość Seana Lorenza. Mężczyzna pogrążony był w żałobie po tragicznie zmarłym synu. Zanim jednak poznają sekrety artysty, będą zmuszeni rozłożyć przed sobą wszystkie karty, a tym samym zmierzyć się z własnym demonami.
lubimyczytac.pl |
Kiedy Gaspard i Madleine rozpoczęli swoje prywatne śledztwo i zaczęli coraz bardziej wnikać w przeszłość malarza, książka nabrała tego smaczku, którego na początku mi zabrakło. Nie da się ukryć, że autor zaserwował nam w "Apartamencie w Paryżu" obszerny wątek obyczajowy, niemniej jednak umiejętnie wplótł w niego elementy thrillera, a takie połączenia bardzo lubię. Dodatkowo na uwagę zasługują niedługie rozdziały. Większość z nich zawiera narrację trzecioosobową i przeplataw sobie losy Gasparda i Madleine. Znajdziemy tu także kilka rozdziałów, poświęconych bohaterom pobocznym. W ich przypadku Musso pokusił się o narrację w pierwszej osobie.
Historie, którą autor wymyślił i opisał na łamach swojej najnowszej książki, pomimo dosyć nudnego początku, śmiało mogę uznać za ciekawą. W wątek obyczajowy, okraszony pięknymi malowidłami, wplótł wielką rodzinną tragedię i stworzył trzymające w napięciu dzieło. Mimo, że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso, stwierdzam, że nie ostatnie. Styl autora bardzo przypadł mi do gustu i z chęcią poznam inne jego powieści.
Polecam
7/10
Za książkę dziękuję:
Jestem ciekawa tej książki. Mam nadzieję, że uda mi się ją upolować. 😊
OdpowiedzUsuńMusso ma specyficzny styl pisania i tym właśnie już dość dawno "kupił mnie" ;) Na przykład uwielbiam śledzić akcję toczącą się na dwóch płaszczyznach czasowych, które w magiczny sposób łączą się. Tylko jedną powieść tego pana odłożyłem wkrótce po rozpoczęciu lektury. Malarstwo i muzyka często pojawiają się w tle czytanych przeze książek nawet wtedy, kiedy nie wybieram ich pod tym kątem. Opisy malarstwa bardzo pobudzają moją wyobraźnię i z przyjemnością przeczytam kolejną powieść tego autora. Gorąco polecam Pani inne powieści tego Guillaume'a Musso. Pozdrawiam, Zdzisław www.krainslowa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPana komentarz tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że sięgne jeszcze po książki autora 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Cała przyjemność po mojej i... autora stronie ;) Pozdrawiam ciepło i proponuję inną ciekawą książkę, która być może zainteresuje Panią :) https://krainslowa.blogspot.com/2018/02/tytu-cae-miasto-mowi-tym.html
UsuńChciałabym w końcu poznać twórczość tego autora, bo mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która jej nie zna. Jednak do tej historii mnie nie ciągnie, więc sięgnę po jakąś inną.
OdpowiedzUsuńZnam tego autora i tę książkę również mam w planach.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki autora, ale najnowszej jeszcze nie miałam okazji przeczytać:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/
Ja jeszcze nie czytałam nic tego Autora, może to będzie dobry początek tej przygody...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Musso
OdpowiedzUsuńBędę musiał bardzo szybko przeczytać tą książkę.
OdpowiedzUsuńLubię książki autora i po tą też na pewno sięgnę:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/