źródło: kasia i książki |
Tytuł: "Uśmiech J."
Wydawnictwo: Studio Wydawnicze Suite 77
Ilość stron: 258
Marta Kołymska – główna bohaterka powieści – to młoda, pełna życia dziewczyna z głową wypełnioną planami, które wkrótce zamierza wprowadzić w życie. Kiedy z bardzo dobrym wynikiem zdaje maturę, jest niemal pewna, że wymarzone studia malarskie są w zasięgu jej ręki. Razem z przyjaciółką Gosią postanawiają zdawać na wybrany kierunek. Myśl o wspólnej dalszej nauce stanowi dla dziewczyny dodatkową motywację. Jedynym „problemem” staje się kilka lat starszy Janek – od pierwszego spotkania między młodymi wyczuwalna staje się chemia. Marta postanawia nie wiązać swojej przyszłości z tym mężczyzną, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jeśli dostanie się na uczelnię, nawet się nie zawaha i wybierze karierę malarską.
Jakiś czas temu otrzymałam maila z
propozycją przeczytania książki i ewentualnego objęcia jej patronatem. Zapytałam,
jaki to rodzaj literatury, bo zwykle gustuję w mocniejszych klimatach. Po
przeczytaniu fragmentu wiedziałam, że nie jest to mój ulubiony gatunek
literacki, ale coś mi mówiło, że powinnam przeczytać całość. Krótki fragment
zdecydowanie mi nie wystarczał – nie dlatego, że czegoś w nim brakowało, lecz
dlatego, że od początku wyczuwalne było wzajemne przyciąganie „książka –
czytelnik”. Kiedy otrzymałam powieść w całości, na cztery godziny oderwałam się
od rzeczywistości. Oczami wyobraźni przeniosłam się do świata wykreowanego
przez Anetę Zamojską.
Marta Kołymska – główna bohaterka powieści – to młoda, pełna życia dziewczyna z głową wypełnioną planami, które wkrótce zamierza wprowadzić w życie. Kiedy z bardzo dobrym wynikiem zdaje maturę, jest niemal pewna, że wymarzone studia malarskie są w zasięgu jej ręki. Razem z przyjaciółką Gosią postanawiają zdawać na wybrany kierunek. Myśl o wspólnej dalszej nauce stanowi dla dziewczyny dodatkową motywację. Jedynym „problemem” staje się kilka lat starszy Janek – od pierwszego spotkania między młodymi wyczuwalna staje się chemia. Marta postanawia nie wiązać swojej przyszłości z tym mężczyzną, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jeśli dostanie się na uczelnię, nawet się nie zawaha i wybierze karierę malarską.
Życie nie jest usłane różami, wiemy o tym nie
od dziś. Przypadek Marty jest tego najlepszym przykładem. Dziwnym zbiegiem
okoliczności okazuje się, że to Gosia, nie ona, dostaje się na studia. Kilka
punktów zaważyło na losie głównej bohaterki. Kiedy marzenia o wyższej uczelni i
przyszłej karierze malarskiej legły w gruzach, Marta odnalazła pocieszenie w ramionach
Janka. Na nowo próbuje odbudować swoje szczęście, tym razem z chłopakiem u
boku. Czas mija, a los nie oszczędza dziewczyny. Okazuje się, że dla Marty
życie napisało szczególnie ciężki scenariusz.
„Uśmiech J.” to powieść obyczajowa.
Czytacie moje recenzje, więc doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, jak rzadko
sięgam po tego rodzaju pozycje. Aneta Zamojska przyczyniła się jednak do małej
zmiany w moim czytelniczym życiu – udowodniła, że dobrze jest czasem przeczytać
coś zgoła innego niż dotychczas. Czym przemówiła do mnie ta książka?
Powiem wprost: nieczęsto zdarza mi się
podczas lektury książki mieć w oczach łzy ze szczęścia, smutku lub żalu. Tak
wiele emocji umieszczono na dwustu pięćdziesięciu stronach…! Autorka umiejętnie
pociąga za sznureczki ludzkiego umysłu, które są za nie odpowiedzialne. Książka
jest po brzegi nimi wypełniona, wręcz ocieka nimi. W trakcie czytania staramy
się odpowiedzieć sobie na pytanie, czy faktycznie jesteśmy kowalami swojego
losu; czy nasz los zależy od nas samych, czy jest w rękach ludzi, którzy znajdują
się obok. Czy to, co się dzieje, to kwestia przypadku, czy niekoniecznie?
Życie głównej bohaterki, opisane na łamach
„Uśmiechu J.”, jest idealnym przykładem tego, że mimo wielu upadków człowiek
jest w stanie się podnieść i mimo wszystko chociaż spróbować zawalczyć o lepsze
jutro.
Jedno jest pewne: książka skłania do
myślenia, do przewartościowania pewnych spraw. Cieszę się, że mogłam objąć ją
patronatem. Mam nadzieję, że Aneta Zamojska napisze kolejną część. A może sami
musimy dopowiedzieć sobie dalsze losy Marty? Dodam jeszcze na koniec: nie
czytajcie jej w miejscach publicznych, chyba że łzy napływające Wam do oczu w
trakcie lektury nie będą dla Was niczym krępującym. Polecam!
P. S - książkę można nabyć tu ➡️http://studiosuite77.pl/sklep-3/
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję:
Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. ;)
OdpowiedzUsuńWarto! :)
UsuńGratuluję patronatu.:)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu! :D
OdpowiedzUsuńBuziaki! :* Dolina Książek
Dziękuję :)
UsuńGratuluję patronatu! Postaram się sięgnąć po tę pozycję, bo mnie zaciekawiłas ta recenzja. Pozdrawiam ☺
OdpowiedzUsuńJak widać nie trzeba pisać opasłych tomów, aby porwać czytelnika. Trzeba mieć tylko mu coś do przekazania!
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńWydaje się być ciekawą lekturą. Tytuł do zapamiętania :)
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu. Już sama okładka jest mega intrygująca :)
OdpowiedzUsuńNie jest to też do końca mój gatunek, aczkolwiek okładka bardzo zachęca. Jest naprawdę artystyczna i malownicza, co mnie po prostu urzeka. Ogromnie gratuluję patronatu i cieszę się, że ksiązka przypadła Ci do gustu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe