źródło: WTK 2017 |
W ostatnich dniach na warszawskim Stadionie PGE Narodowym odbyło się wielkie czytelnicze wydarzenie. Jak podejrzewam, większość "czytaczy" wie o czym mówię, natomiast dla niewtajemniczonych podpowiadam - na terenie byłego stadionu X-lecia miały miejsce Warszawskie Targi Książki 2017.
Targi trwały cztery dni - od czwartku 18.05 do niedzieli 21.05. Program był bardzo napięty, a w nim między innymi, spotkania z autorami, dyskusje, wymiany książkowe, czy też możliwość zakupu książek w dobrych, promocyjnych cenach.
Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem pójścia na targi. Jako, że pochodzę z Warszawy, a na stadion mam "rzut beretem" w mojej głowie zakiełkował taki pomysł. W piątkowe popołudnie zadzwonił do mnie mąż z propozycją nie do odrzucenia. Nie do odrzucenia dla mnie, bo on takim nie jest takim książkowym fanatykiem jak ja. Zaproponował mi wspólne wyjście. Wiedział, że sprawi mi tym ogromną radość. Zakupiłam zatem online dwa bilety. Wydrukowałam i...zgubiłam. Gapa, co zrobić ;)
W sobotę, zapakowałam do torby książki moich dwóch ulubionych autorek i wyruszyłam z nadzieją, że może uda mi się zdobyć ich podpisy. Wcześniej musiałam jeszcze raz wydrukować bilety. Niestety komputer odmówił mi posłuszeństwa, zatem na targi przyszliśmy później niż zakładaliśmy. Ludzi na targach multum - ale cieszy fakt, że coraz więcej osób sięga po literaturę.
Pierwszą z książek, na której chciałam mieć autograf był "Motylek" Kasi Puzyńskiej. Możecie zapytać czemu akurat "Motylek"? Ano temu, że to od niego właśnie rozpoczęła się moja przygoda z tą autorką. Pomijając oczywiście fakt, że jest to też pierwszy tom z cyklu o Lipowie ;)
W momencie kiedy weszliśmy na targi, przy stoisku wydawnictwa Prószyński i ska, Pani Kasia kończyła podpisywać swoje powieści. Na szczęście udało mi się załapać do kolejki i weszłam w posiadanie podpisanego egzemplarza. Miło było zamienić słowo z autorką. Pani Kasia, jako posiadaczka tatuaży spostrzegła także i moje dwie skromne dziarki.
Kolejka zaczęła formować się przy stoisku wydawnictwa Muza jeszcze zanim pojawiała się autorka. Muszę mówić o niemałym szczęściu, bo znalazłam się na jej początku i nie musiałam jakoś specjalnie długo stać.
Do podpisu zabrałam ze sobą czytanego aktualnie "Pochłaniacza". W między czasie kupiłam również "Sprawę Niny Frank" - no cóż - jak to mawiają - od przybytku głowa nie boli. Pani Kasia okazała się bardzo sympatyczną, uśmiechniętą osobą. Wymieniłyśmy kilka zdań (przez wzgląd na szacunek do ludzi, czekających w kolejce).
Z Panią Kasią, poza imieniem, łączy mnie bardzo specyficzna fobia, o której dowiedziałam się z jednego z wpisów na Jej fp na facebooku. Jako, że to dosyć śmieszna sprawa, postanowiłam z nią o tym zamienić słowo (uchylę rąbka tajemnicy - chodzi o koumpounofobię - lęk/wstręt przed guzikami haha).
Po spotkaniu z moimi imienniczkami byłam w pełni usatysfakcjonowana targami. Kiedy odchodziłam od stoiska Muzy, zauważyłam, że swoje książki podpisuje stojący na boso, w swojej charakterystycznej, kolorowej, kwiecistej koszuli i sączący yerba mate Pan Wojciech Cejrowski. Kupiłam jedną z jego książek i poprosiłam o podpis.
Warszawskie Targi Książki obfitowały w znamienite osobowości. Oprócz wspomnianych przeze mnie autorów, spotkać można było między innymi Charlotte Link, Grahama Mastertona, Remigiusza Mroza (kolejka do niego sięgała zenitu, także odpuściłam - mam nadzieję, że innym razem się uda), Katarzynę Berenikę Miszczuk czy też Kim Holden.
Poza pisarzami, swoje książki promowały również gwiazdy znane nam z ekranu - Pani Beata Tyszkiewicz, Jacek Cygan czy też Piotr Gąsowski.
Moje sobotnie "łupy" |
To były moje pierwsze Targi Książki i zapewne nie ostatnie. Napisałam Wam kilka słów z mojej sobotniej wizyty, ale są i tacy, którzy byli w tym książkowym raju od czwartku do niedzieli.
Jednej rzeczy żałuję - że nie udało mi się porozmawiać z blogerami, którzy również zjawili się w tam w sobotę.
Na koniec jeszcze zdjęcia dwóch mistrzów w trakcie spotkań z fanami - Remigiusz Mróz oraz Graham Masterton.
Kasia
R. Mróz podczas spotkania autorskiego |
G. Masterton podpisujący swoje książki |
Zazdroszczę.az wstyd sie przyznać ze ja tez jestem z Warszawy i tez mam rzut beretem ale nigdy nie poszłam na Targi Książki. Może powodem jest brak miłości do polskich autorów oprócz kilku Panów którzy piszą naprawdę rewelacyjnie. Dopiero dziś zajrzałam na Twój blog , ciekawie piszesz, zdjęcia da wspaniałe . Będę obserwować i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Wiesz, ja do niedawna nawet nie ruszałam książek polskich autorów. Od zeszłego roku, kiedy to w ręce wpadła mi książka Puzyńskiej, zaczęłam odkrywać rodzimych pisarzy (kryminałów, bo to mój ulubiony gatunek). A na targach byłam pierwszy raz :) Dziękuję za miłe słowa, zaraz lecę na Twojego bloga. Pozdrawiam :)
UsuńKasia
Zazdroszczę, że mogłaś tam być;) Ja też bardzo chciałam lecz niestety ogranicza mnie Odległość oraz praca :(
OdpowiedzUsuńwww.mrsbookbook.cba.pl
Powiem Ci szczerze, że właśnie dlatego, że akurat jestem z Warszawy i w zasadzie mieszkam nieopodal, miałam możliwość odwiedzić targi :)
UsuńMoże jeszcze będziesz miała okazję :)
Zazdroszczę Ci tego niesamowitego czasu spędzonego na targach *.* Mi może uda się jechać na targi do Krakowa, bo mam o wiele bliżej z Podhala :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Dolina Książek
:) rzeczywiście, bliżej do Krakowa. Ja Ci zazdroszczę natomiast...Podhala - wprost uwielbiam!!!!
UsuńNie omieszkałam zajrzeć do Twojej Książkowej Doliny - super blog
Zazdroszcze Ci tych targów bardzo 😍 W tym roku pierwszy raz je ominęłam 😔
OdpowiedzUsuńhttp://zofiawkrainieksiazek.blogspot.gr
A wiesz dla mnie to były pierwsze targi :) myślę, że nie ostatnie. Tym razem nie miała okazji poznać żadnego bookstagramowicza, a bardzo bym chciała :)
Usuń